
Nous avons décidé de divorcer après 10 ans de mariage, sans pouvoir avoir d’enfants. Le jour du procès, ma femme n’a pas pleuré, elle n’a pas discuté, elle a seulement dit cinq mots qui m’ont donné la chair de poule. –New York
Sur le calcul mental des doses en courant entre les pièces, sur l’apprentissage de la lecture des signes vitaux du patient avant que les moniteurs ne détectent les problèmes. De reconnaître, au son même de l’haleine de quelqu’un, s’il a le souffle court. La foule était étroitement enveloppée, certains avaient les larmes aux yeux en écoutant le discours de Taylor. La transformation était presque alchimique – d’un perdant désespéré à un professionnel respecté en quelques secondes. Je peux vous dire comment nous avons survécu aux pires mois de la pandémie, lorsque des gens comme vous étaient en sécurité chez eux, avec des purificateurs d’air coûteux.
Alors que nous risquions nos vies tous les jours, sauvant de parfaits inconnus. Nous avons porté le même équipement de protection tous les jours pendant de nombreux jours, car il n’y en avait pas assez pour tout le monde. Chaque jour, nous voyions nos collègues tomber malades et certains mourir, et le lendemain nous revenions parce que quelqu’un devait s’occuper des patients. Brooklyn a semblé momentanément surprise par la force et la spécificité de la réaction de Taylor, mais elle a rapidement retrouvé son calme. « Quelle performance touchante ! », a-t-elle dit avec force.
« Vous devriez être sur scène, pas dans la rue. » « Je suis très complice. » « Voulez-vous savoir pourquoi j’ai craqué ? » demanda Taylor, ignorant complètement la terreur et s’approchant de Brooklyn. « Parce que j’ai perdu 17 patients dans les deux semaines qui ont suivi. 17 personnes dont je me suis occupé personnellement, que j’ai connues de mes propres yeux, qui avaient des familles, des rêves et des peurs. Et après chaque décès, je devais quitter cette pièce, essuyer mes larmes et réconforter les familles. J’ai dû leur dire que nous avons fait tout ce qui était en notre pouvoir, que leurs proches n’ont pas souffert, qu’ils savent que nous les aimons.
Ma voix s’est mise à trembler, non pas de faiblesse, mais d’un sentiment fort et contrôlé. Et après chaque réconfort de la famille, après chaque câlin que je donnais à une mère en pleurs ou à un père désespéré, je devais recommencer avec un autre patient. J’ai dû trouver la force de continuer à prendre soin de moi, d’attendre, de pleurer. La foule était maintenant complètement silencieuse, absorbant chaque mot. J’ai commencé à faire des cauchemars toutes les nuits et ma voix devenait de plus en plus irritante.
Je me suis réveillé endolori et tremblant en voyant les visages des patients que j’avais perdus. J’ai commencé à avoir des crises de panique au travail parce qu’à chaque fois que j’entendais le son du moniteur, chaque fois que je voyais la famille Loto dans le couloir, je vivais toutes ces morts en même temps. Taylor fixa Brooklyn, son regard brûlant d’une intensité sauvage qui fit reculer volontairement la bonne femme. « Et savez-vous ce qui a renversé la coupe de l’amertume ? » – a-t-il demandé doucement, mais avec puissance.
C’était une petite fille de 5 ans nommée Emma, du même âge que ma nièce. Elle a été frappée par un médecin ivre qui s’est retourné et a subi une grave blessure à la tête. Des larmes coulaient sur le visage de Taylor, mais sa voix était confiante et ferme. Nous nous sommes battus pour cela pendant 18 heures d’affilée : trois interventions chirurgicales, d’énormes doses de médicaments et toute la technologie médicale disponible. J’ai tenu ma petite main pendant que j’étais mourant, et tout ce à quoi je pouvais penser, c’était que ma fille sobre aurait pu être allongée dans ce lit.
Cela aurait pu être n’importe quel enfant qu’elle aimait. Le silence qui s’est abattu était assourdissant. Même Brooklyn resta silencieux pendant un moment lorsque Taylor remarqua qu’elle se préparait à une autre attaque. Jordan la regarda avec une sorte d’admiration et de profond respect. « Tu as sauvé une vie », dit-il doucement, mais sa voix traversa la console silencieuse. « Vous avez littéralement sauvé des centaines de vies, et maintenant vous avez besoin de quelqu’un pour vous sauver. Elle n’a pas besoin de toi pour la sauver”, Brooklyn se secoua rapidement, la voix toujours irritée, mais peut-être un peu moins confiante.
„Potrzebuje osobistej odpowiedzialności. Musi przestać wykorzystywać tragedię jako wygodną wymówkę dla osobistej porażki i uzależnienia od narkotyków”. „Osobista odpowiedzialność!” – krzyknął oburzony głos z tłumu. „Ratowałem życie, podczas gdy ty pewnie gdzieś byłeś. Jesteś naprawdę godny pogardy” – powiedział Jordan do Brooklynu, próbując ukryć gniew i obrzydzenie. „Jestem realistą” – odparł Brooklyn w odpowiedzi na obronę. „A realiści wiedzą, że dawanie pieniędzy i możliwości takim ludziom jak ona to dosłownie wrzucanie ograniczonych zasobów w czarną dziurę”. „Ona zawiedzie, Michael”.
Możesz się założyć o fortunę. A jeśli zawiedzie na całej linii, wróci tu albo do jakiegoś innego terminalu z kolejną wersją tej samej smutnej historii, żeby opowiedzieć ją kolejnej okrutnej ofierze. Jak można być tak niewiarygodnie okrutnym dla kogoś, kto już jest chory? – krzyknęła kobieta z tłumu, a jej głos przepełniał się oburzeniem. Brooklyn odwróciła się do swojego krytyka, szeroko otwierając oczy. Okrutny? Zadrwił ze mnie, ale facet był bardziej defensywny. Teraz jestem praktyczna i szczera.
Widzę surową rzeczywistość, którą wszyscy jesteście zmuszeni zaakceptować. Ci ludzie podejmują decyzje, złe decyzje, przymusowe latami, a potem oczekują, że produktywne społeczeństwo będzie ich wiecznie dźwigać na swoich barkach jak permanentnych pasożytów. „A jakie trudne decyzje musiałeś podjąć w swoim uprzywilejowanym życiu?” – zapytał Taylor, odnajdując odwagę, o której istnieniu nie wiedział. „Jakich prawdziwych poświęceń dokonałeś dla kogoś innego? Ile nieprzespanych nocy spędziłeś martwiąc się o to, czy będziesz miał co jeść następnego dnia albo czy będziesz miał bezpieczne miejsce do spania?”
„Ciężko pracowałem na to, co mam” – odparł Brooklyn. Ale teraz w jego głosie zabrzmiała nuta defensywy. „Odziedziczyłeś wszystko, co masz”. Ktoś z publiczności poprawił go głośno. „Wszyscy w Chicago wiedzą, że nie przepracowałeś ani jednego dnia w życiu. Twoim jedynym wymaganiem jest dorobienie się majątku”. Brooklyn wyraźnie zarumienił się ze złości i upokorzenia. „To zupełnie nieistotne” – powiedział, podnosząc głos o oktawę. Rzecz w tym, że nie marnowałem cennych zasobów na ewidentnie przegrane sprawy. „Taylor nie jest przegraną sprawą” – powiedział stanowczo Jorda, robiąc kolejny krok w stronę Taylor w geście obronnym.
To wysoko wykwalifikowana profesjonalistka, która doznała poważnej traumy w miejscu pracy. To nie wada charakteru. To rana psychiczna, która wymaga leczenia i zagojenia, tak jak uraz fizyczny. Jesteś zdumiewająco ignorancki. Brooklyn śmiała się i kręciła głową przez sześć miesięcy, za każdym razem, gdy wychodziła na ulicę, przeklinając lub robiąc coś gorszego. Przypomnij sobie tę samą rozmowę z twoją błędnie pojętą hojnością. Wtedy Jorda zrobił coś, co całkowicie zaskoczyło wszystkich obecnych. Wyjął telefon komórkowy z kieszeni i podał go bezpośrednio Taylor.
„Zadzwoń teraz” – powiedział po prostu. Taylor wpatrywała się w telefon, jakby to był zupełnie obcy obiekt z innej planety. „Do kogo zadzwonić?” – zapytała, a jej głos wciąż drżał po wstrząsie emocjonalnym, którego właśnie doświadczyła. „Do dyrektora programu rehabilitacyjnego” – odpowiedziała spokojnie Jorda. „Załatwimy to teraz, na oczach wszystkich, żeby nie było wątpliwości co do słuszności oferty”. Brooklyn zaśmiała się głęboko, z niedowierzaniem. „Och, to będzie fascynujące” – powiedziała, krzyżując ramiona.
Kiedy odrzuci ją wprost, chcę być tu i zobaczyć, jak rzeczywistość runęła na nas oboje. Co jeśli ją odrzuci? – zapytał Jordan, zwracając się do Brooklynu. Co jeśli naprawdę chce jej pomóc? Niemożliwe – odpowiedział Brooklyn z absolutną pewnością. Żaden renomowany program medyczny nie przyjąłby kogoś w jego obecnym opłakanym stanie. Ma standardy, protokoły, podstawowe wymogi dotyczące higieny i wyglądu. Taylor ścisnęła telefon drżącymi dłońmi.
To była chwila absolutnej prawdy. Albo zostanie ponownie publicznie upokorzona, potwierdzając wszystkie okrutne przepowiednie Brooklynu. A może, tylko może, to było naprawdę złe. „Ten numer jest na kartce, którą ci dałem” – powiedział Jordan łagodnie, a jego głos stanowił jaskrawy kontrast z wrogością Brooklynu. Taylor ostrożnie rozłożył kartkę, którą ściskał podczas brutalnego tarcia. Ręce trzęsły jej się tak mocno, że omal jej jej nie upuściła dwa razy. Na kartce, wyraźnym pismem, widniał napis: „Dr Sarah Chep, Northwester Memorial Vocational Rehabilitation Program” i numer telefonu z numerem kierunkowym Chicago.
„A co jeśli…?” zaczęła Taylor, a w jej głosie słychać było strach i niepewność. „Nie ma wątpliwości” – przerwała jej delikatnie, ale stanowczo Jorda. „Zadzwoń. Dr Chep oczekuje twojego telefonu”. „Oczekiwanego?” – zapytała Taylor, jednocześnie zdezorientowana i zaskoczona. „Co masz na myśli, mówiąc oczekiwanego?” Jordap lekko się uśmiechnęła, a uśmiech ten zdradzał dumę i determinację. „Napisałam do niego, kiedy kłóciłaś się z Brooklynem” – wyjaśniła. „Krótko wyjaśniłam sytuację”. Powiedział, że chce z tobą natychmiast porozmawiać. To wyznanie wstrząsnęło tłumem niczym porażenie prądem.
Jorda to zaaranżował. To nie była tylko pusta obietnica ani publiczne przedstawienie. Podjął konkretne, praktyczne kroki, żeby pomóc Taylor. Brooklyn wydawał się autentycznie wstrząśnięty po raz pierwszy w całej konfrontacji. „Naprawdę do niej dzwoniłeś?” wyjąkała, choć pewna siebie, wręcz niezłomna, wybuchnęła śmiechem. „To nie może być poważne”. Oczywiście, że zadzwoniłam. Jorda odpowiedział, zwracając się do niej. W przeciwieństwie do niektórych osób tutaj, kiedy mówię, że komuś pomogę, faktycznie podejmuję konkretne kroki, żeby pomóc.
Taylor wybrała numer tak drżącymi palcami, że dwa razy przeoczyła numer, zanim trafiła w dziesiątkę. Kiedy w końcu się dodzwoniła, przyłożyła telefon do ucha, a serce waliło jej tak głośno, że była pewna, że wszyscy wokół ją słyszeli. „Dzień dobry, doktorze Che” – powiedziała, gdy ktoś odebrał po zaledwie dwóch połączeniach. Nazywam się Taylor Wilslow. Michael Jorda powiedział „ty”. Zatrzymał się, słuchając uważnie. Tak, to ja. Tak, dokładnie. Tłum milczał, desperacko próbując usłyszeć rozmowę Taylor.
Nawet Brooklyn zamilkł, wyraźnie ciekaw rezultatu. „Tak, jestem pielęgniarką dyplomowaną” – powtórzyła Taylor, a jej głos stawał się coraz głośniejszy. Z licencją do sierpnia. Dwanaście lat doświadczenia na oddziale intensywnej terapii w Northwester Memorial. Długo, jak słuchałam. Tak, ostatnio miałam pewne trudności – powiedziała, ściszając głos, stając się coraz bardziej zmienna. Trauma związana z pracą, ciężki zespół stresu pourazowego. Innym razem, tym razem dłużej. Dzisiaj. „Po prostu… nie jestem taka” – zaczęła Taylor, jej głos był ochrypły od zaskoczenia i wyraźnego zdenerwowania, ze wzrokiem utkwionym w ubraniu, bezradnie gestykulując.
Tłum zagłuszył oddech i wyczuwalną gęsią skórkę. „Nie, rozumiem doskonale” – powiedział Taylor, stopniowo zmieniając ton na bardziej profesjonalny. „Dwie godziny w biurze”. „Tak, dam radę. Northwest Memorial, 10 piętro, pokój 1045. Ostatni krok. Dziękuję, doktorze Chep. Bardzo dziękuję. Zaraz będę”. Rozłączyła się i spojrzała na Jordana, a po jej twarzy spływały łzy. Ale były to łzy nadziei, nie rozpaczy. „On chce się ze mną dzisiaj zobaczyć” – wyszeptała Taylor głosem pełnym emocji.
Pendant deux heures, dans l’attente de l’évaluation initiale et d’une éventuelle admission immédiate au programme, la foule a éclaté en applaudissements et en acclamations spontanés. Les gens pleuraient ouvertement, d’autres prenaient des photos et des vidéos, certains s’embrassaient de parfaits inconnus les uns à côté des autres. Le son était assourdissant et plein d’émotion. Brooklyn resta incrédule, la bouche littéralement grande ouverte. « Cela ne peut pas finir », a-t-elle marmonné, visiblement ébranlée. « Ce doit être une sorte d’erreur. » « C’est trop », a dit Jorda, et il y avait une satisfaction justifiée dans sa voix.